19.10.2013

Duńskie hygge

Co to jest hygge?

Hygge to duńskie słowo, które nie ma polskiego odpowiednika. Jest kojarzone z miłą, niezobowiązującą atmosferą i poczuciem bezpieczeństwa. Można za jego pomocą opisać zarówno uczucie, nastrój, jak i czynność. Można czuć się hyggelig w atmosferze, która jest hyggelig, w domu, który jest hyggeligt, czyli czuć się miło i komfortowo w przyjemnej atmosferze, w przytulnym domu. 
Hyggeligt hus


Słowo to jest również częścią wielu zwrotów grzecznościowych, takich jak klasyczne Tak for en hyggelig aften!, czyli "dziękuję za miły wieczór". 

Dla mnie hygge to błogość, intymność, komfrot i relaks. Można tak się czuć zarówno w samotności, jak i w towarzystwie najbliższych. To taki stan, w którym wszystkie nasz potrzeby wewnętrzne są zrównoważone. 

Ognisko nie tylko domowe

Do stworzenia atmosfery hygge niezbędne są określone ramy fizyczne, które sprawiają, że czujemy się dobrze. Przestrzeń, w której chcemy stworzyć ten specjalny nastrój, ma zachęcać do odprężenia i dawać poczucie bezpieczeństwa. Powinno to być miejsce, w którym można być sobą. Idealnie byłoby czuć ciepło kominka, ale gdy go nie ma, wystarczą wełniane pledy i świece. 

Wszechobecne świece
Świece i, niestety coraz częściej telewizor, pełnią też inną funkcję: umożliwiają skupienie wzroku, by nie patrzeć innym w oczy zbyt intensywnie. To wszystko dlatego, że nie można przekroczyć granic, które są w przypadku hygge bardzo jasno określone. Jedna z niepisanych zasad mówi o tym, że atmosfera nie może być zbyt intymna. 

Dobry nastrój jest dla Duńczyków istotny również poza domem, nie tylko w kawiarniach czy restauracjach, ale również w miejscach pracy. Nierzadko podczas roboczych spotkań na stole obok obowiązkowej stempelkaffe, pojawiają się świece. Niektórzy moi koledzy mają w biurach koce, bynajmniej nie z powodu kłopotów z ogrzewaniem czy konieczności pracy do rana. To byłoby uhyggelig

kooperatywie spożywczej, do której należę, wśród różnych zadań, które wykonują jej członkowie, jest tzw. hyggevagt. Jest to dyżur, podczas którego parzy się kawę i herbatę, zapala świece i dekoruje pomieszczenie. Dba się o muzykę i o to, aby wszyscy, którzy przychodzą odebrać zamówione warzywa, czuli się miło. Słowem, tworzy się atmosferę.

Zrozumieć hygge

Z czym jeszcze wiąże się hygge? Na pewno ze świętami Bożego Narodzenia. Julehygge (bożonarodzeniowe hygge) trwa już od listopada. To okres, w którym odbywa się wiele rodzinnych i przyjacielskich spotkań, podczas których wspólnie piecze się świąteczne ciasteczka, pije gorącą czekoladę i przygotowuje choinkowe ozdoby. Wszystko w niespiesznym tempie.

Julehygge


Hygge to przewidywalność prostych czynności, takich jak wspólne gotowanie, czy oglądanie filmów. Hygge to spokój. Wydarzenia, które mogą czymś zaskakoczyć, choćby wzbudzały wiele pozytywnych emocji, nie są przez Duńczyków kojarzone z hygge

I tutaj pojawiają się schody. Kiedy już, już wydawało mi się, że pojęłam na czym polega ten ważny element duńskiej kultury, okazało się, że chyba nie do końca. Coś, co wydawało mi się oswojone, wręcz oczywiste, ma swoje drugie, a nawet trzecie i kolejne dno. 

Hygge to złożone zjawisko, które można próbować zrozumieć i opisać na różnych płaszczyznach. Pracę doktorską na temat tego zagadnienia napisał na Uniwersytecie w Odense Jeppe Trolle Linnet. Jego zdaniem, pomimo tego, że nieformalny sposób spędzania czasu, jest obecny i ważny, również w innych kulturach, dla Duńczyków stanowi on integralną część ich tożsamości. 

Czy hygge można kupić?

Nic zatem dziwnego, że jednym z najcięższych oskarżeń jakie można sformułować wobec Duńczyka jest to, że nie potrafi stworzyć czy odnaleźć się w atmosferze hygge. A o to, wbrew pozorom, wcale nie jest trudno. Specjalny nastrój znika, gdy ktoś udaje kogoś, kim nie jest. Karą za to jest poczucie oderwania się od swoich autentycznych potrzeb i wykluczenia ze wspólnoty, w której nikomu niczego nie trzeba udowadniać. 

Bo hygge to jest coś, co może zaistnieć tylko wtedy, gdy odważamy się być sobą. Jeżeli chcemy poczuć ten specjalny nastrój, musimy zapomnieć o swoich gębach, nie stroić się, nie dobierać starannie słów, po prostu pokazać swoje prawdziwe ja. Pod żadnym pozorem nie próbować robić dobrego wrażenia. Najważniejsza w hygge jest autentyczność. 

O ile kanapka ze śledziem i butelka piwa przez Duńczyka niewątpliwe zostałaby zaliczona do kategorii hygge, to szampan i sushi już niekoniecznie. Bo w Danii panuje powszechna niechęć do ostentacyjnej konsumpcji. Pomimo pewnych zmian w jej postrzeganiu, bycie pretensjonalnym jest nadal uważane niemalże za grzech. Panuje przekonanie, że życie na pokaz powoduje, że człowiek traci swoje prawdziwe ja, przedmioty swoją funkcjonalność, a dom atmosferę. 

To wszystko dlatego, że hygge nierozerwalnie wiąże się z jedną z najważniejszych dla Duńczyków wartości, jaką jest równość. Równości jest w Danii zinstytucjonalizowana, m.in. w postaci redystrybucji dochodów. Ale to coś więcej. Duńczycy unikają kontaktu z ludźmi spoza swojej grupy społecznej (zarówno tych, którzy zarabiają mniej lub więcej niż oni, mają mniej lub więcej władzy, wpływów itd.). Czas wolą spędzać z ludźmi takimi samymi jak oni. 

Czy hygge jest dla wszystkich?

Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że równość jest warunkiem koniecznym do zaistnienia hygge. W takiej atmosferze nikt nie dominuje rozmowy. Trudne tematy nie są poruszane, by przypadkiem nie zepsuły magicznego nastroju. Duńczycy doskonale wiedzą co wolno, a czego nie wypada. Ale osobom spoza ich kręgu kulturowego trudno zrozumieć te niepisane zasady. Pamiętam, jak bardzo uskarżała się na to moja znajoma z Paragwaju, która nie mogła zrozumieć, jak to jest, że "dla Duńczyków wszystko jest hyggelig".

Czy więc aby na pewno hygge jest związane z równością? Z jednej strony ułatwia ono zacieśnianie istniejących więzów, ale jednocześnie, poprzez łatwo naruszalne, niepisane zasady, wyklucza tych, którzy są na zewnątrz. Pozwala odgrodzić się od tego, co obce. Jak zauważa Jeppe Trolle Linnet, kiedy poza domem najbliżsi siadają wokół stołu tworzą fizyczny mur dla tych spoza swojego kręgu. A może właśnie o to w hygge chodzi? Czuć się bezpiecznie wśród tego, co znane.

Do kogo należy hygge?

Koncepcję hygge rozwinęli osiemnastowieczni mieszczanie, którzy uznali, że to własnie oni najlepiej rozumieją jego istotę. Uważali, że jest ono niemożliwe do stworzenia w klasie wyższej ze względu na obowiązujące w niej sztywne zasady i centralną postać ojca. Jednocześnie hygge nie było osiągalne dla ludzi z klas niższych, których życie było wypełnione ciężką fizyczną pracą. 

Z cytowanych wyżej badań wynika, że do dzisiaj hygge jest traktowane jako broń w walce między grupami społecznymi o odmiennych poglądach czy wzorcach konsumpcji. Istnieje, potwierdzone wynikami badań, przekonanie, że rodziny słabiej wykształcone i o niższych dochodach, nie rozumieją na czym polega ten fenomen. Z drugiej strony uważa się, że hygge nie idzie w parze z pogonią za dobrami materialnymi.

Pojęcie hygge ma kontekst nie tylko kulturowy, ale również polityczny. Ot, choćby w dyskusji na temat tego czy Duńczycy są rzeczywiście tolerancyjni i otwarci. Pisał o tym, nieco ironicznie, Lasse Dencink, psycholog społeczny, profesor na Uniwersytecie w Roskilde. Arumentowal, ze zdaniem niektórych skrajnych polityków hygge jest zarezerwowane tylko dla prawdziwych Duńczyków, którzy wieprzowe parówki popiją piwem, i którym trudno wyobrazić sobie, by tą atmosferę mógliby zakłócić mu niepijący alkoholu i niejedzący wieprzowiny Muzułmanie. 

Niezdrowe hygge

A propos parówek, z hygge mają problem również rządzący, którzy kładą ogromny nacisk na promowanie zdrowych nawyków żywieniowych m.in. w publicznych stołówkach. Tymczasem Duńczycy zdają się o tym zapominać. Uważają, że niezdrowe jedzenie jest akceptowalne, jeżeli jest częścią hygge. Potwierdzają to wynikii badań, które przeprowadził Claus Rosenkrantz Hansen z Copenhagen Business School. 

Wynika z nich, że traktowanie hygge jako usprawiedliwienia do porzucenia zasad zdrowego żywienia, przyczynia się do problemów z nadwagą. Niektórzy alarmują, że hygge wręcz zagraża zdrowiu publicznemu i chcą walczyć z nadmiernym spożywaniem słodkich napojów i ton chipsów. Nie jest to jednak łatwe, gdy supermarkety, nadużywając pojęcia hygge, kuszą specjalnymi ofertami, wmawiając klientom, że weekend nie będzie weekendem bez coli i dużej paczki żelków. Poza tym, czym miałoby być zastąpione owo poczucie wspólnoty, towarzyszące wyjadaniu  chipsów czy pop cornu z jednej miski i rozlewaniu coli z jednej butelki. 

Na koniec mała uwaga. Nawet teoretyczna wiedza o hygge i próba zastosowania niepisanych zasad nie gwarantuje sukcesu. Jak powszechnie w Danii wiadomo, hygge nie da się zainscenizować. To nastrój który powstaje sam z siebie. Jednak mimo wszystko zachęcam do spróbowania. Na początek polecam zapalenie świec. 



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz