Co
to jest hygge?
Świece i, niestety coraz częściej telewizor, pełnią też inną funkcję: umożliwiają skupienie wzroku, by nie patrzeć innym w oczy zbyt intensywnie. To wszystko dlatego, że nie można przekroczyć granic,
które są w przypadku hygge bardzo
jasno określone. Jedna z niepisanych zasad mówi o tym, że atmosfera nie może być zbyt intymna.
I tutaj pojawiają się schody. Kiedy już, już wydawało mi się, że pojęłam na czym polega ten ważny element duńskiej kultury, okazało się, że chyba nie do końca. Coś, co wydawało mi się oswojone, wręcz oczywiste, ma swoje drugie, a nawet trzecie i kolejne dno.
Hygge to duńskie
słowo, które nie ma polskiego odpowiednika. Jest kojarzone z miłą,
niezobowiązującą atmosferą i poczuciem bezpieczeństwa. Można
za jego pomocą opisać zarówno uczucie, nastrój, jak i
czynność. Można czuć się hyggelig w
atmosferze, która jest hyggelig,
w domu, który jest hyggeligt,
czyli czuć się miło i komfortowo w przyjemnej atmosferze, w
przytulnym domu.
Słowo
to jest również częścią wielu zwrotów grzecznościowych, takich
jak klasyczne Tak for en
hyggelig aften!, czyli "dziękuję
za miły wieczór".
Dla
mnie hygge to błogość, intymność, komfrot i relaks. Można tak się czuć zarówno w samotności, jak i w towarzystwie najbliższych. To
taki stan, w którym wszystkie nasz potrzeby wewnętrzne są
zrównoważone.
Ognisko
nie tylko domowe
Do
stworzenia atmosfery hygge niezbędne
są określone ramy fizyczne, które sprawiają, że czujemy się
dobrze. Przestrzeń, w której chcemy stworzyć ten specjalny
nastrój, ma zachęcać do odprężenia i dawać poczucie
bezpieczeństwa. Powinno to być miejsce, w którym
można być sobą. Idealnie byłoby czuć ciepło kominka, ale
gdy go nie ma, wystarczą wełniane pledy i świece.
Wszechobecne świece |
Dobry nastrój jest dla Duńczyków istotny również poza domem, nie tylko w kawiarniach czy restauracjach, ale również w miejscach pracy. Nierzadko podczas
roboczych spotkań na stole obok obowiązkowej stempelkaffe,
pojawiają się świece. Niektórzy moi koledzy mają w biurach
koce, bynajmniej nie z powodu kłopotów z ogrzewaniem czy
konieczności pracy do rana. To byłoby uhyggelig.
W kooperatywie spożywczej,
do której należę, wśród różnych zadań, które wykonują jej
członkowie, jest tzw. hyggevagt.
Jest to dyżur, podczas którego parzy się kawę i herbatę, zapala
świece i dekoruje pomieszczenie. Dba się o muzykę i o to, aby
wszyscy, którzy przychodzą odebrać zamówione warzywa, czuli się
miło. Słowem, tworzy się atmosferę.
Zrozumieć
hygge
Z
czym jeszcze wiąże się hygge? Na pewno ze świętami Bożego Narodzenia. Julehygge (bożonarodzeniowe hygge) trwa już od listopada. To okres, w którym odbywa się wiele rodzinnych i przyjacielskich spotkań, podczas których wspólnie piecze się świąteczne ciasteczka, pije gorącą czekoladę i przygotowuje choinkowe ozdoby. Wszystko w niespiesznym tempie.
Hygge to przewidywalność prostych czynności, takich jak
wspólne gotowanie, czy oglądanie
filmów. Hygge to
spokój. Wydarzenia, które mogą czymś zaskakoczyć, choćby
wzbudzały wiele pozytywnych emocji, nie są przez Duńczyków
kojarzone z hygge.
I tutaj pojawiają się schody. Kiedy już, już wydawało mi się, że pojęłam na czym polega ten ważny element duńskiej kultury, okazało się, że chyba nie do końca. Coś, co wydawało mi się oswojone, wręcz oczywiste, ma swoje drugie, a nawet trzecie i kolejne dno.
Hygge to
złożone zjawisko, które można próbować zrozumieć i opisać na
różnych płaszczyznach. Pracę
doktorską na temat tego zagadnienia napisał na Uniwersytecie w Odense Jeppe
Trolle Linnet. Jego zdaniem, pomimo tego, że
nieformalny sposób spędzania czasu, jest obecny i ważny, również
w innych kulturach, dla Duńczyków stanowi on integralną część
ich tożsamości.
Czy hygge można
kupić?
Nic zatem dziwnego, że jednym z najcięższych oskarżeń jakie można sformułować wobec Duńczyka jest to, że nie potrafi stworzyć czy odnaleźć się w atmosferze hygge.
A o to, wbrew pozorom, wcale nie jest trudno. Specjalny
nastrój znika, gdy ktoś udaje kogoś, kim nie jest. Karą za to jest poczucie oderwania się
od swoich autentycznych potrzeb i wykluczenia ze wspólnoty,
w której nikomu niczego nie trzeba udowadniać.
Bo
hygge to jest coś, co może zaistnieć tylko wtedy, gdy odważamy
się być sobą. Jeżeli chcemy poczuć ten specjalny nastrój,
musimy zapomnieć o swoich gębach, nie stroić się, nie dobierać
starannie słów, po prostu pokazać swoje prawdziwe ja. Pod żadnym
pozorem nie próbować robić dobrego wrażenia. Najważniejsza w hygge jest autentyczność.
O ile kanapka ze śledziem i butelka piwa przez Duńczyka niewątpliwe zostałaby zaliczona do kategorii hygge, to szampan i sushi już niekoniecznie. Bo w Danii panuje powszechna niechęć do ostentacyjnej konsumpcji. Pomimo pewnych zmian w jej postrzeganiu, bycie pretensjonalnym jest nadal uważane niemalże za grzech. Panuje przekonanie, że życie na pokaz powoduje, że
człowiek traci swoje prawdziwe ja, przedmioty swoją funkcjonalność,
a dom atmosferę.
To wszystko dlatego, że hygge nierozerwalnie wiąże się z jedną z najważniejszych dla Duńczyków wartości, jaką jest równość. Równości jest w Danii zinstytucjonalizowana, m.in. w postaci redystrybucji dochodów. Ale to coś więcej. Duńczycy unikają kontaktu z ludźmi spoza swojej grupy społecznej (zarówno tych, którzy zarabiają mniej lub więcej niż oni, mają mniej lub więcej władzy, wpływów itd.). Czas wolą spędzać z ludźmi takimi samymi jak oni.
Czy hygge jest
dla wszystkich?
Można
zatem zaryzykować stwierdzenie, że równość jest warunkiem
koniecznym do zaistnienia hygge. W
takiej atmosferze nikt nie dominuje rozmowy. Trudne
tematy nie są poruszane, by przypadkiem nie zepsuły magicznego
nastroju. Duńczycy doskonale wiedzą co wolno, a czego nie
wypada. Ale osobom spoza ich kręgu kulturowego trudno zrozumieć te
niepisane zasady. Pamiętam, jak bardzo uskarżała się na to moja znajoma z Paragwaju, która nie mogła zrozumieć, jak to jest, że "dla Duńczyków wszystko jest hyggelig".
Czy
więc aby na pewno hygge jest
związane z równością? Z jednej strony ułatwia ono zacieśnianie
istniejących więzów, ale jednocześnie, poprzez łatwo naruszalne,
niepisane zasady, wyklucza tych, którzy są na zewnątrz. Pozwala
odgrodzić się od tego, co obce. Jak zauważa Jeppe
Trolle Linnet, kiedy
poza domem najbliżsi siadają wokół stołu tworzą fizyczny mur
dla tych spoza swojego kręgu. A może właśnie o to
w hygge chodzi? Czuć
się bezpiecznie wśród tego, co znane.
Do
kogo należy hygge?
Koncepcję hygge rozwinęli
osiemnastowieczni mieszczanie, którzy uznali, że to własnie
oni najlepiej rozumieją jego istotę. Uważali, że jest ono
niemożliwe do stworzenia w klasie wyższej ze względu na
obowiązujące w niej sztywne zasady i centralną postać
ojca. Jednocześnie hygge nie
było osiągalne dla ludzi z klas niższych, których życie było
wypełnione ciężką fizyczną pracą.
Z
cytowanych wyżej badań wynika, że do dzisiaj hygge jest
traktowane jako broń w walce między grupami społecznymi o
odmiennych poglądach czy wzorcach konsumpcji. Istnieje,
potwierdzone wynikami badań, przekonanie, że rodziny słabiej
wykształcone i o niższych dochodach, nie rozumieją na czym polega
ten fenomen. Z drugiej strony uważa się, że hygge nie
idzie w parze z pogonią za dobrami materialnymi.
Pojęcie hygge ma kontekst nie tylko kulturowy, ale również polityczny. Ot, choćby w dyskusji
na temat tego czy Duńczycy są rzeczywiście tolerancyjni i
otwarci. Pisał o tym, nieco ironicznie, Lasse Dencink,
psycholog społeczny, profesor na Uniwersytecie w Roskilde. Arumentowal, ze zdaniem niektórych skrajnych polityków hygge jest
zarezerwowane tylko dla prawdziwych Duńczyków, którzy wieprzowe
parówki popiją piwem, i którym trudno wyobrazić sobie, by tą
atmosferę mógliby zakłócić mu niepijący alkoholu i niejedzący
wieprzowiny Muzułmanie.
Niezdrowe hygge
A
propos parówek, z hygge mają
problem również rządzący, którzy kładą ogromny nacisk na
promowanie zdrowych nawyków żywieniowych m.in. w publicznych
stołówkach. Tymczasem Duńczycy zdają się o tym zapominać.
Uważają, że niezdrowe jedzenie jest akceptowalne, jeżeli jest
częścią hygge. Potwierdzają
to wynikii badań, które przeprowadził Claus Rosenkrantz Hansen z
Copenhagen Business School.
Wynika
z nich, że traktowanie hygge jako usprawiedliwienia
do porzucenia zasad zdrowego żywienia, przyczynia się do
problemów z nadwagą. Niektórzy alarmują, że hygge wręcz zagraża
zdrowiu publicznemu i chcą walczyć z nadmiernym spożywaniem
słodkich napojów i ton chipsów. Nie jest to jednak łatwe, gdy
supermarkety, nadużywając pojęcia hygge, kuszą
specjalnymi ofertami, wmawiając klientom, że weekend nie będzie
weekendem bez coli i dużej paczki żelków. Poza tym, czym
miałoby być zastąpione owo poczucie wspólnoty, towarzyszące
wyjadaniu chipsów czy pop cornu z jednej miski i rozlewaniu
coli z jednej butelki.
Na koniec mała uwaga. Nawet teoretyczna wiedza o hygge i próba zastosowania niepisanych zasad nie gwarantuje sukcesu. Jak powszechnie w Danii wiadomo, hygge nie
da się zainscenizować. To nastrój który powstaje sam z siebie. Jednak mimo wszystko zachęcam do spróbowania. Na początek polecam zapalenie świec.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz